czwartek, 27 lutego 2014

Powrót do blogowania :)


 Dawno mnie tu nie było, a raczej bywałam czasami z podziwem obserwując, że mimo tak długiej przerwy jeszcze tu zaglądacie. Czy to będzie powrót do blogowania? Mam taką szczerą nadzieje bo przez ostatni rok mimo wielu zmian w życiu (łącznie z nazwiskiem) nie zapomniałam o gotowaniu, nawet zdjęcia robiłam, w głowie układałam nowe wpisy, wymyślałam i modyfikowałam wiele przepisów i co … motywacji było brak. I tak się dołowałam, że zdjęcia nie umiem porządnego zrobić ... że aranżacja też jakaś licha… że na tym talerzu to już chyba dziesiątą potrawę fotografuje… i tak mogłabym wymieniać. Ale tęskniłam za tym, trudno to wyjaśnić, ale prowadzenie bloga daje radość, bo ktoś odwiedził, przeczytał, a czasem i komentarz jakiś naskrobie, że to fajne, że spróbuje i od razu radośniej się człowiekowi na sercu robi.
Więc podjęłam decyzje koniec dołowania się, jak zdjęcia będą kiepskie to trudno, może kiedyś nauczę się robić lepsze, a blogować będę bo lubię :).
Dziś przepisu jeszcze nie będzie, dziś jest wpis motywacyjny i migawka z tego co na blogu miało być, a nie było (może uda mi się nadrobić niektóre pozycje) i z tego co się w mym życiu wydarzyło. 




O żurawinie i nalewce z niej miało być (o dżemie truskawkowym co go już prawie zjedliśmy, bo pyszny wyszedł też miało być, ale zdjęcia zaginęły w akcji) 


O wzbogaceniu się w pewien element biżuterii i nietypowych okolicznościach wydarzenia:) 


 O zupie, ale takiej uluuuuuuubionej :)


 O pomyśle na kolorowe śniadanie.


O kuchni w skansenie co mnie zauroczyła.


 O tym, że zdjęcia to pamiątka wyjątkowa, ale i praca przy tym niełatwa.


 O rybce pod kruszonką z chleba.


  O najpiękniejszym dniu i o najważniejszym w życiu "TAK"





 O podróży życia, próbowaniu nowych smaków i poszerzaniu horyzontów




 I o torcie który miał przekonać pewną N, że można upiec ciasto nie będące zakalcem.

A teraz mam nadzieje, że będzie już na bieżąco :):):)


2 komentarze: